Zamykają wypożyczalnię

Dowiedziałam się w zeszłym tygodniu, że zamykają ostatnią wypożyczalnię DVD w moim rodzinnym mieście i najprawdopodobniej jedną z ostatnich w Polsce. Nie byłam tam od dawna, bo wyprowadziłam się najpierw za miasto, a potem na studia do innej miejscowości, jednak raźniej robiło się w serduszku na myśl, że takie biznesy jeszcze istnieją. Gdybym była na miejscu to też bym chodziła, serio, jest tyle filmów, które chciałabym obejrzeć, a nigdy nie ma ich w streamingu.

Gdy byłam dzieckiem było kilka wypożyczalni w mieście. Pamiętam jak chodziłam z tatą do jednej koło mojej podstawówki, pracował tam ojciec kolegi z klasy. Mój 8-9 letni wzrok przykuwały filmy animowane na najniższych półkach. Pamiętam, że pierwszym wypożyczeniem był zbiór odcinków z Królikiem Bugsem. Jednorazowe wypożyczenie płyty kosztowało jakieś 5zł i trzeba było zwrócić na następny dzień. I tak chodziłam z tatą, który miał kartę stałego klienta, brał coś dla siebie, a ja dla siebie, zazwyczaj "Scooby Doo" czy filmy animowane Disney'a. Kiedyś po znajomości udało się załatwić z wypożyczalni plakat reklamujący "Iniemamocnych" (do dziś jeden z moich ulubionych filmów Pixara), który zawisł w moim pokoju. Filmy dla dzieci miały wypasione menu z dodatkami w postaci prostych gierek sterowanych pilotem od TV czy usuniętych scen. Takie wydanie "Mulan 2" na DVD, chociaż jest kiepskim sequelem, nadrabiało właśnie takim menu: była tam gierka, w której trzeba było rozpoznać cienie postaci z filmu oraz horoskop chiński, który trzeba było odblokować poprzez obejrzenie trzech filmików o kulturze Chin.

Nie pamiętam mojego ostatniego wypożyczonego filmu. Nie pamiętam też kiedy ostatni raz byłam w wypożyczalni, ale obstawiam, że było to w okolicach 2010-2011. Internet zastąpił wypożyczanie, potem do lamusa odeszło też oglądanie filmów z płyt, które się rysowały. Pojawiły się platformy streamingowe, które są wygodne i można obejrzeć coś nie wychodząc z domu. Podobno w bliskiej przyszłości chcą zrezygnować całkowicie z wydawania filmów na DVD. A jednak siedzenie na kanapie w domu i przeglądanie propozycji oferowanych przez platformę to nie to samo co wejście do małego lokalu, w którym z każdej ściany patrzą na nas hollywoodzcy aktorzy na plastikowych pudełkach, a  krzesła za ladą podrywa się pan chętny coś polecić.